Rss Feed
  1. Dziękuje - słowo, które sprawia problem

    piątek, listopada 28, 2014

    Jestem w uk już trochę czasu. W Święta minie 9 miesięcy ;)

    Zauważyłam, że anglicy nie maja problemu z "dziękuje". Mi to czasem tak ciężko przez usta przechodzi. 

    Do czasu. 

    Kiedy w pracy zostałam skomplementowana i oczywiście jak to polak

    "No bez przesady, ja tylko..."
    "No ale to już dawno zrobiłam i zajęło mi sporo czasu..."
    itp. itd.

    Nie wiem, czy to polskie takie, ale w końcu, całkiem niedawno, koleżanka zwróciła mi uwagę na to.
    (Anglicy nie są wcale tacy "przyczajeni" jak to o nich mówią)
    W gronie koleżańskim, jedna drugą zaczęła pytać o perfum, że "zajebiaszczy" i sie pyta mnie czy to ja taki mam? Więc jak zwykle spłonęłam, cofnęłam sie o krok, odwróciłam wzrok i zaczęłam nawijać, że nie wiem, że może, "hihi" "heheszki". Na co ona do mnie:

    "Każdy kogo znam powiedziałby poprostu TAK TO MÓJ i podał nazwę a ty zawsze się wykręcasz"

    niby żarty, niby fajnie, ale kurna! ma racje!
    powiedziałam dość. 

    Drogie Panie!

    Nie umniejszajcie swoich zasług, nie odrzucajcie komplementów na zasadzie "a nie, ta sukienka? to z lumpa!" "kolczyki? stare, kupiłam kiedyś na bazarze za 50gr takie tam badziew od chińczyków"

    Cieszcie się komplementem i po prostu powiedzcie:



  2. 2 komentarze:

    1. Sonja pisze...

      ojjj tak, znam to. Nauczyłam się na szczęście angielskiego uśmiechu, uprzejmości, machania ręką, ich piskliwego Hajah :P i oł rajt? ;) to taki mój żart, ale na pewno wiesz o czym mówię
      uwielbiam ich za ten uśmiech, uprzejmości na każdym kroku
      jak tylko wchodzę do polskiego sklepu wiem , że jestem w domu...ponure miny i takie patrzenie na mnie spod byka bo ja się uśmiecham :P

    2. AnnaR pisze...

      o tak, znam to :) Na początku nie wiedziałam co myslec, bo wchodzę do sklepu i jestem obrzucana milczącymi spojrzeniami. Oczywiście mowa o polskim sklepie. To zupełnie nie do pomyślenia w uk. Ja też lubie otwartość anglików. Nie znam wielu polaków w uk. a w moim mieście nikogo. Nie dlatego, że ich nie ma, tylko, jak widze że robią zakupy w polskim sklepie, i kupuja wszystko od papieru toaletowego po mleko i słyszę, że nie kupuja u "Angoli" to nóż mi sie w kieszeni otwiera. Tacy typowi Janusze z Polski. Mebloscianka, klapki kubota i białe skiety...

    Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Popular Posts

About