I powoli zaczynam czuć te motyle w brzuchu, bo to nasze pierwsze święta w UK. Dziwnie tak bez rodziny, tak daleko, przy świątecznym stole tylko we trójkę plus Skype.
Nie jest tak, że źle się tu czuję, albo tęsknię. Jest inaczej z dala od rodziny. Trzeba radzić sobie samemu, kiedy człowiek już przestawi się na ten tryb idzie bardzo sprawnie.
Angielska jesień była dla nas bardzo łaskawa. Było ciepło, mało padało. W listopadzie zdarzało mi się biegać w krótkim rękawku.
Mam nadzieję, że zima też będzie łaskawa, narazie jest chłodno ale nie pada :)
Ale święta nadchodzą, sama włączam już świateczne piosenki.
Wciąga mnie ten przedświąteczny zgiełk. W tygodniu będziemy ubierać choinkę. A w oknach zawieszę kiczowane ozdoby, lampki mrugające. Uwielbiam :)
Otoczymy się rzeczami które przypominają dom, pierniki od teściowej, ulepie piergoi, ugotuję postna kapustkę. Prezenty od Mikołajów z Polski znajdą się pod choinką. A oprócz tego przygarniemy trochę angielskich przepisów i tradycji.
A Wy jak spędzacie święta?
0 komentarze:
Prześlij komentarz